Od „Policjantów z Miami” do „Pasoliniego”. Rozmowa z reżyserem-skandalistą
Rozmowa z reżyserem-skandalistą
W trakcie wywiadu nazwał mnie bratem i chciał ze mnie zerwać koszulkę z Harveyem Keitelem z filmu „Wściekłe psy”. Jadł też banana i z ciekawością zaglądał do moich notatek z pytaniami. Z kontrowersyjnym reżyserem Abelem Ferrarą porozmawiałem o jego pracy przy kultowych serialach „Crime Story” i „Policjanci z Miami”, a także o jego filmie „Pasolini” i o… Ojcu Pio.
Michał Hernes: jestem wielkim fanem serialu „Crime Story” i jego pilotażowego odcinka, który wyreżyserowałeś.
Abel Ferrara: to była świetna zabawa, a Michael Mann miał wizję i czuł ten klimat. Jednocześnie znał miasto i okolicznych mieszkańców. Mann fantastycznie opowiedział o tym maniakalnym i szalonym świecie, a w głównego bohatera rewelacyjnie wcielił się Dennis Farina. To w dużej mierze opowieść o charakterze dokumentalnym. Takie wydarzenia naprawdę miały tam miejsce.
Czyli Twoje zadanie polegało na podążaniu za scenariuszem i sugestiami Michaela Manna?
-To zaszczyt, gdy jesteś reżyserowany przez kogoś takiego jak on. Nie tylko bardzo dużo się od niego nauczyłem, ale też próbowałem odnaleźć własną drogę w jego wizji.
Jaki był Twój wkład w ten serial?
-Chociażby piosenki.
Takie jak „Runaway”.
-Dokładnie, to świetna piosenka, podobnie jak „Stand by me” i „Twistin’ The Night Away”. Poza tym Michealowi Mannowi zależało na mniej znanych aktorach, którzy byliby świeżymi twarzami. Obsady szukaliśmy między innymi w Chicago.
Lubiłeś pracę przy serialach?
-Uczyłem się wtedy robienia filmów. Wciąż pracuję w telewizji, przygotowuję kolejny pilot (śmiech). To będzie film dokumentalny o ojcu Pio. Słyszałeś o nim? Jesteś katolikiem?
Tak, ale katolikiem nie jestem. Powróćmy do seriali, a konkretnie- „Policjantów z Miami”.
-To było świetne doświadczenie, choć prawda jest taka, że potrzebowałem wtedy pieniędzy, a to był styczeń, w Nowym Jorku padał śnieg i wypad do Miami traktowaliśmy w kategoriach niezłej rozrywki.
Nie chciałbyś zrobić czegoś dla HBO?
-Niekoniecznie, chyba że dostałbym całkowitą twórczą swobodę.
Gdybyś otrzymał okazję zrobienia czegoś dla HBO…?
-Dlaczego o nich pytasz? Jest przecież milion innych stacji telewizyjnych! Jeśli już, wolałbym pracować dla Amazona.
Co uwielbiasz w Amazonie?
-Wszystko.
Jakie oglądasz seriale?
-Nie oglądam telewizji.
Nie masz na to czasu?
-Mam, ale wolę czytać książki (śmiech). Które seriale lubisz? Pewnie te Martina Scorsese.
Dokładnie, uwielbiam „Zakazane imperium”. Wiele osób uważa, że w ostatnich latach seriale przeszły wielki renesans, ale przecież w przeszłości też nie brakowało wybitnych seriali.
-Masz racje. Jeśli coś jest dobre, to się obroni. Niekoniecznie musi być w pierwszej czwórce produkcji wszechczasów.
To jednak prawda, że serialowi twórcy otrzymują obecnie więcej swobody i dysponują większymi budżetami. Naprawdę nie marzy Ci się porządny serial zrealizowany dla Amazona, na przykład o Pasolinim?
-Miałem pomysł na pełnometrażowy film i tego się trzymałem. Widzę, że masz na kartce zapisanych sporo pytań. Docierasz do ich końca, czy jesteś dopiero w połowie? To świetne. Te wszystkie pytania są dla mnie?
Tak jest, zbliżam się do końca. Pogadajmy o „Pasolinim”.
-Podobał ci się ten film?
Wrażenie robi gra Willema Dafoe. Narracja tego filmu jest dość nietypowa. Skąd taki pomysł?
-Opowiedzieliśmy o ostatnim dniu życia Pasoliniego. Zależało nam, by zawrzeć w tym filmie to, nad czym pracował, o o czym mówił i co myślał.
Czy wielkim wyzwaniem jest przyjęcie jego punktu widzenia?
-Nie, to było proste, ponieważ miał dar opowiadania w zrozumiały sposób o zawiłych sprawach. Dlatego ludzie wciąż sięgają po jego książki. Z powodzeniem poszukiwał nowych środków wyrazu.
Bardziej podobają Ci się książki, czy filmy tego twórcy?
-Uwielbiam je wszystkie. Podobają mi się też jego obrazy i historie, które ludzie mi o nim opowiadają.
Chciałbyś być kimś takim jak Pasolini?
-Przydałoby mi się kilka jego cech i umiejętności. Byłoby to pomocne. Zwłaszcza, że marzy mi się skomplikowany film o snach. Zamierzam reżyserować, dopóki będzie to możliwe, bracie.
Rozmawiał: Michał Hernes
Rozmowa miała miejsce podczas festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty.
You must be logged in to post a comment Login