
Pocieszenie prostego poety – recenzja „Patersona”. Arcydzieła Jima Jarsmucha
Bardzo „smakuje” mi film „Paterson” Jima Jarsmucha – ujmująca i ciepła opowieść o kierowcy autobusu, który jest poetą.
Głównym bohaterem tej produkcji jest kierowca ciężarówki, który w wolnych chwilach pisze poezje, spaceruje z (cudownym i kochanym) psem, spotyka dziwnych nieraz ludzi, chodzi na piwo, rozmawia z dziewczyną i patrzy na wodospad. Ważną inspiracją jest dla niego amerykański poeta William Carlos Williams, który wnikliwie portretował codzienność, odnajdując piękno w brzydocie. Williams opowiadał chociażby o włóczęgach, robotnikach, ale też o wiośnie i kwiatach. Podobną drogą podąża tytułowy „Paterson”, w którego genialnie wcielił się Adam Driver (znany z roli w serialu „Dziewczyny” i filmie „Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy”).
Pocieszenie, jakie przynosi mi ten bohater („wypełniające jak gdyby powietrze”, przywołując fragment wiersza Williamsa) podnosi mnie na duchu i bardzo mi „smakuje”.
Wrażliwy kierowca jest jeszcze fanem innego poety – Franka O’Hary.
Parafrazując jeden z wierszy tego mistrza poezji – lubię jeździć z Patersonem autobusem:
Nie przegapcie przejażdżki z „Patersonem”, dzięki któremu bardzo dużo się nauczyłem i przypomniałem sobie, co jest w życiu najważniejsze.
You must be logged in to post a comment Login